poniedziałek, 14 grudnia 2015

Prezenty uniwersalne - dla niej i dla niego

Własnie robię swoją listę prezentów które chciałabym dostać, dlatego postanowiłam stworzyć dla Was uniwersalną listę zarówno dla niej jak i dla niego.
Czym się kierować w kwestii wyboru prezentu? Przede wszystkim zainteresowaniami danej osoby. 

Moje propozycje:

  • dobra książka - ja preferuje książki motywacyjne, jednak pamiętajcie dobrać je do preferencji danej osoby. Jeśli ktoś również lubi książki takie książki jak ja to polecam "Odwaga" Osho, książka która w pewien sposób mnie zmieniła.
  • gra planszowa - jest to super prezent dla całej rodziny polecam Siedem cudów świata 
  • gra komputerowa - dla maniaków komputerowych 
  • strój sportowy - dla fitnesiaków. Może to być top, leginsy, koszulka, bluza z jakimś fajny napisem lub wzorem
  • biżuteria - dziewczyny zawsze cieszą się z różnego rodzaju świecidełek, ale można też kupić łańcuszek lub bransoletę chłopakowi
  • piżama - jeśli jesteście fanem kombinezonów tak jak ja to polecam z całego serca 
  • shaker - z motywującym napisem
  • kalendarz -  dla zorganizowanych
  • sprzęt sportowy - mogą to być ciężarki, ketle, rowerki, orbitreki, worki bokserskie itp.
  • zegarek -  prezent uniwersalny dla niej i dla niego
  • milusi kocyk - dla tych którym wiecznie zimno
  • fotoksiążka lub album - dla kolekcjonerów pamiątek
  • termofor - na zimne noce
  • kapcie
  • kubek - (zwykły lub termiczny )  może być z logo ulubionej drużyny, z postacią filmu, tekstem motywacyjnym lub Waszym zdjęciem
  • pościel - podobnie jak kubek może być ze wszystkim - logo ulubionej drużyny, postaci, śmieszny napis itp.
  • gadżety kuchenne - dla miłośników gotowania 
  • kosmetyki - tutaj konieczna jest znajomość preferencji danej osoby
  • bilet na koncert - ulubionego zespołu
  • pluszaki - nie ważne jaka okazja one zawsze się sprawdzają :)
Mam nadzieję, że moja lista pomoże Wam wybrać te idealne prezenty :)
Czas mija więc śpieszcie się z kupnem :)

sobota, 5 grudnia 2015

Olej kokosowy - moja nowa miłość. Jak go wybrać i jego zdrowotne właściowości.

Olej kokosowy

Ostatnio bije rekordy swojej popularności ! Wiele się mówi o jego właściwościach zdrowotny dla naszego organizmu. Jest obecnie popularnym elementem kulinarnym, leczniczym i kosmetycznym, a jego lista właściwości i zastosowań nie ma końca ! :)
Dzięki firmie Olejowy Raj mam okazję przetestować ten produkt o którym tak wiele się mówi. Sam jego zapach jest obłędny i kojarzy mi się z wakacjami ! :)

Czym jest i jaki olej wybrać?

Olej kokosowy jest olejem roślinnym, powstającym poprzez tłoczenie twardego miąższu orzechów palmy kokosowej. Wybierając olej kokosowy należy zwrócić uwagę, czy był tłoczony na zimno i czy jest nierafinowany, gdyż to pozbawia go cennych składników.

Jak odróżnić olej nierafinowany od rafinowanego?

  • nierafinowany powinien nieziemsko pachnieć kokosem, natomiast rafinowany jest bezzapachowy
  • rafinowany jest pozbawiony smaku
  • nierafinowany w postaci stałej jest biały, natomiast po rozpuszczeniu staje się bezbarwny, olej rafinowany cały czas ma kolor bezbarwny

Co w nim znajdziemy?

Olej kokosowy jest tłuszczem bogatym w cenne właściwości. Znajdziemy w nim:

  • nasycone kwasy tłuszczowe ( m.in. kwas laurynowy, palmitynowy, kaprylowy )
  • nasycone kwasy tłuszczowe ( m.in. kwas oleinowy, linolenowy )
  • witaminy ( B2, B6, E, C )
  • kwas foliowy
  • minerały ( potas, wapń, magnez, fosfor, żelazo, sód, cynk )

Zdrowotne właściwości:

  1. Może zwiększyć wydatek energetyczny ciała, przyśpieszyć metabolizm, pomagając spalić więcej tłuszczu
  2. Zapobiega lub wspomaga leczenie wielu chorób układu pokarmowego, idealny dla zdrowia jelit
  3. Chroni włosy przed uszkodzeniami, nawilża i uelastycznia skórę oraz wykazuje ochronne przeciwsłoneczną
  4. Kwasy tłuszczowe zwarte w oleju kokosowym polepszają funkcje mózgu u pacjentów z chorobą Alzheimera
  5. Poprawia poziom cholesterolu we krwi, dzięki czemu zmniejsza ryzyko chorób serca
  6. Wzmacnia funkcje tarczycy
  7. Wykazuje silne działanie antybakteryjne i antywirusowe, nie niszczy naturalnej flory bakteryjnej. Jest skuteczny z zwalczaniu szkodliwych bakterii i wirusów, dzięki czemu wspomaga nasz układ immunologiczny znacznie zwiększając odporność
  8. Łagodzi napady padaczkowe, zapobiega osteoporozie i chroni przed nowotworami.
  9. Pomaga zregenerować siły po treningu
  10. Może zmniejszyć łaknienie. Powoduje, że mniej jesz nawet nie będąc tego do końca świadomym. Idealny dla cukrzyków i osób z nadmierną ochotą na słodycze
  11. Wspomaga przyswajanie witamin i mikroelementów dostarczanych w pożywieniu
  12. Ma działania przeciwzapalne, także przy zastosowaniu zewnętrznym

Źródło:
http://www.naturalna-medycyna.com.pl/10-sprawdzonych-zdrowotnych-wlasciwoci-oleju-kokosowego.htmlhttp://wenus-lifestyle.pl/2014/07/bardzo-zdrowy-olej-kokosowy-wlasciwosci-i-zastosowanie/http://stressfree.pl/olej-kokosowy-zastosowanie-i-wlasciwosci/

niedziela, 29 listopada 2015

Trening areobowy vs trening interwałowy




Większość osób chcących pozbyć się zbędnych kilogramów myśląc o treningu, ma na myśli długotrwały trening areobowy. Nie jest to jednak najlepsza możliwa droga,a już na pewno nie jedyna. Rzekoma skuteczność areobów wywodzi się z badań z lat 90 w których to ochotników podzielono na kilka grup, a każda z nich wykonywała ćwiczenia o różnej intensywności i przez różny okres czasu. 
Po przeanalizowaniu wyników zauważono, że największy stopień utleniania tkanki tłuszczowej uzyskała grupa, która wykonywała ćwiczenia na 60 - 65% tętna maksymalnego w czasie 45-60 minut. I oczywiście jest to prawda, największy stopień tak zwanego spalania tkanki tłuszczowej jest PODCZAS takiego treningu.
Słowo podczas jest tutaj kluczowe, w czasie wykonywania takiego treningu organizm czerpie energie z kwasów tłuszczowych, natomiast po jego zakończeniu zaczyna czerpać energie z innych źródeł takich jak węglowodany czy aminokwasy. Ponad to długotrwałe kardio bez odpowiedniej suplementacji może prowadzić do katabolizmu czyli do utraty tkanki mięśniowej. 


Natomiast podczas treningów interwałowych energia pobierana jest z węglowodanów a nie tak jak w przypadku długotrwałego kardio z kwasów tłuszczowych, dzieje się tak ponieważ organizm podczas bardzo dużego wysiłku potrzebuje dostarczyć energie w jak najkrótszym czasie, do czego najlepiej nadają się węglowodany. Co prawda podczas treningu interwałowego nie zużywamy dużej ilości kwasów tłuszczowych ale po jego zakończeniu organizm, który nie potrzebuje już szybko dostarczać energii przełącza się na inne źródła takie jak ciała ketonowe, aminokwasy czy właśnie kwasy tłuszczowe. Ponadto w wyniku wykonywania ćwiczeń interwałowych wzrasta poziom przemiany materii, który utrzymuje się nawet do kilkunastu godzin.

Podsumowując otrzymujemy krótki interwałowy trening który skutkuje zwiększonym poziomem spalania kalorii nawet do kilkunastu godzin i długi monotonny trening areobowy w którym kalorie spalane są tylko podczas trwania treningu.



Dla mnie wybór jest prosty ale decyzja jaki rodzaj aktywności wybierzecie należy do was.
Gocha__

Praca u USA jako "kitchen staff"

Tak jak pisałam we wcześniejszym poście podjęłam decyzję i wyruszyłam samotnie do  USA.
Czy się bałam ? Tak, ale kiedy tylko zostałam sama na lotnisku, strach odszedł. Pomyślałam: "Stało się, na prawdę tam lecisz i dasz sobie rade". Bo tak na prawdę nie było się czego bać, wyobrażałam sobie przeróżne niestworzone historie, bo bałam się podjąć decyzję o wylocie, ponieważ bałam się zmiany.
A zmiana nadeszła i znowu nie miałam się czego bać :)

Do rzeczy.. pierwsze 10 tygodni w Stanach spędziłam pracując. Pracowałam na żydowskim campie dla dzieci.  Można to nazwać koloniami dla dzieci, jednak te polskie, nie mają się co równać z tamtymi. 
Teoretycznie moim stanowiskiem pracy była jadalnia, praktycznie pracowałam również na kuchni i magazynie. Pracy mieliśmy sporo, ponieważ było nas - "kitchen staffu" za mało na taką ilość dzieciaków. Było nas dziewięcioro + szef kuchni i dwie menedżerki.
Co należało do moich obowiązków? Zapytałabym raczej co nie należało? :P 
A więc tak musiałam: przygotować jadalnie na czas posiłków, nakryć stoły, przygotować wodę do picia. W trakcie posiłków zajmowałam się całym serwisem, przynosiłam wszystkie potrawy i dbałam o to, aby niczego nie brakło. Po posiłku trzeba było posprzątać całą jadalnie. Uzupełnić snack bary i cofe bary. Następnie uzupełniałyśmy wszystko na kolejny posiłek np. płatki do mleka itp. Kiedy była dostawa towaru, trzeba było go również rozpakować, więc to czego używałam na jadalni, również musiałam rozpakować. Na tym moje obowiązki powinny się skończyć. Jednak tak jak powiedziałam było nas za mało, czasem zostawaliśmy w siedem osób, ponieważ reszta miała dzień wolny, więc trzeba było również pracować na kuchni. Tam zajmowałam się wszystkim co mi wpadło w ręce, od przygotowywania deserów, po krojenie warzyw, robienie sałatek, krojenie mięsa, pomaganie na zmywaku itp. 
Pracy było sporo, ale po to tam przyjechałam więc nie zamierzałam narzekać. Jestem osobą, która zawsze znajdzie sobie zajęcie, a źle się czuję stojąc w miejscu więc tam nie mogłam narzekać na nudę w pracy.
Dzięki temu miałam możliwość zobaczyć jak przygotowuje się typowo izraelskie potrawy ( camp żydowski ) oraz te typowo amerykańskie. Kilka rzeczy mnie zaszokowało a kilka pomysłów przywiozłam do Polski. :) Jak to mówią, człowiek uczy się całe życie.

Co było najważniejsze?  To że pracowałam ze wspaniałymi ludźmi. Można powiedzieć, że mieliśmy mieszankę kulturową  : Polska, Meksyk, Ekwador, Turcja, Ukraina, Izrael, USA, Tyle różnych kultur i różnych wspaniałych ludzi pracowało ze sobą na kuchni. Inne stanowiska na campie zajmowały również osoby z UK czy Australii, więc było nas na prawdę sporo. Całego staffu było ponad 100 osób. 
Wszyscy razem stworzyliśmy wspólną społeczność. Ja zdobyłam nowych przyjaciół, poznałam różne kultury i otworzyłam się na to co nowe. I może to brzmi dość szablonowo, ale uwierzcie mi trzeba to przeżyć.

Gocha__

sobota, 21 listopada 2015

O odwadze, podejmowaniu decyzji i marzeniach..

Tak jak mówiłam, chciałabym poruszać na blogu kwestie związane z podróżowaniem i móc podzielić się z Wami kolejną pasją, którą niedawno odkryłam.
Dziś będzie nieco o odwadze, podejmowaniu decyzji i marzeniach ! Czyli tematy z którymi każdy może się utożsamiać i wybierać z nich to co pasuję do każdego indywidualnie, bo przecież każdy z nas jest inny i wyjątkowy.

Nigdy nie myślałam, że będę kiedykolwiek w USA, tym bardziej nie myślałam, że będę mogła tam pracować, a już na pewno nie myślałam, że kiedykolwiek wsiądę sama do samolotu i wyruszę SAMA do kraju, którego nie znam, w którym nie znam nikogo i będę musiała sobie tam jakoś poradzić.
Ale w moim życiu pojawiły się nowe możliwości i to ode mnie zależało czy mimo strachu je wykorzystam.
Mój P. przypadkiem dowiedział się o programie dla studentów, który daje możliwość pracy w USA oraz zwiedzania tego kraju. Przyszedł i oznajmił mi, że leci do Stanów i że jeżeli chce to też mogę. 
W jego wypadku podjęcie decyzji trwało może 5 sekund, nie wahał się, po prostu zdecydował. To było jego marzenie od dziecka i mimo, że nie miał pewności, że akurat jego wybiorą w programie, to on wiedział, że to się stanie !
Ze mną było inaczej, nie jestem tak spontaniczna jak mój P. i po prostu się bałam, bardzo chciałam się tam znaleźć jednak strach mnie paraliżował i widziałam same czarne scenariusze. 
Pewnie nie zastanawiałabym się tyle, jeżeli miałabym pewność, że będę pracować razem z moim P., ale niestety od początku wiadomo było, że są na to nikłe szanse. Stąd moje obawy.. po prostu bałam się, że sobie nie poradzę sama. 
I czasem z przypływem motywacji mówiłam: " ok, ja też jadę", tak czasem myślałam: "serio w to wierzysz??"

Cały proces podejmowania decyzji był u mnie bardzo burzliwy, pisałam sobie za i przeciw, analizowałam wszystko, aż w końcu musiałam coś zdecydować.
I przyszedł taki moment kiedy powiedziałam sama do siebie: "Nie dam rady, po prostu się boje. Nie jadę, ale Ty jedź, spełnij swoje marzenie". I zrobiło mi się strasznie smutno, czułam jak bym coś właśnie straciła. Przypomniałam sobie książkę którą w tamtym okresie czytałam, która mówiła o odwadze, jak ludzie żyją w swoim własnym więzieniu, które sami sobie tworzą i boją się wyjść po za tą klatkę i doświadczyć czegoś nowego, przypomniałam sobie również filmik motywacyjny, który mówił o wychodzeniu po za sferę swojego komfortu, aby się rozwijać i nie stać w miejscu, aby doświadczać życia, cieszyć się nim, a nie po prostu je przeżyć
I pamiętam ten moment do dziś jak ponownie wzięłam tą książkę do ręki, ponownie włączyłam ten filmik motywacyjny, rozpłakałam się i mimo ogromnego strachu podjęłam decyzję: "Jadę". Zadzwoniłam do mojego P. i mu to oznajmiłam, po czym oznajmiłam mojej rodzinie: "Jadę do Ameryki". Nie uwierzyli, wręcz twierdzili: nie uda Ci się, nie dostaniesz wizy.. ale mój P. powiedział, że nam się uda, że nie ma innej opcji tylko też muszę tego chcieć i to do siebie przyciągać w swoich myślach. 
Starałam się to robić ! Mój P. dostał pracę już w grudniu, ja w lutym dalej jej nie miałam i nadeszła chwila, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Raz do roku pracodawcy przyjeżdżają do Polski i w ten sposób można również zostać zatrudnionym. Pojechałam kilka godzin wcześniej, przygotowałam co powiem, stałam pierwsza w kolejce do wejścia na sale, ale co najważniejsze powiedziałam sobie, że dziś dostanę pracę a strach towarzyszący mi wcale mi w tym nie przeszkodzi!  Byłam tak zmotywowana i zdeterminowana, że nie mogło się nie udać. Pierwszy pracodawca z którym rozmawiałam zatrudnił mnie. I mimo, że nie udało nam się pracować razem, to od mojego P. dzieliła mnie jedynie godzina drogi, i czekałam na niego jedynie 3 dni po skończeniu mojej pracy, więc nie było tak źle jak to sobie wyobrażałam :)

Drogą podsumowania.. nie pozwól, żeby strach Cie sparaliżował, otwórz się na nowe możliwości, czerp radość z życia i nie bój się nowego ! Strach, był i będzie, ale odważ się żyć, niech strach będzie Twoim sprzymierzeńcem i nie bój się podjąć decyzję. Po prostu spełniaj marzenia !

Gocha__

wtorek, 17 listopada 2015

Bułki z mąki orkiszowej.

Dziś będzie niespodzianka :) Razem z moim chłopakiem postanowiłam otworzyć kanał na youtube: Deadlift .
Pierwszy filmik właśnie z przepisem na bułki z mąki orkiszowej.
Wiem, że wielu z Was nie wyobraża sobie diety bez pieczywa, dlatego  przedstawię Wam alternatywę  dla pieczywa sklepowego, w którym nie koniecznie wiadomo co dokładnie się znajduje.
Obecnie staram się unikać pieczywa, ale czasem najdzie mnie ochota na taką pyszną bułeczkę, dlatego dziś będzie przepis na bułki z mąki orkiszowej.

Składniki :

  • 3 szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej
  • 30 gram droższy
  • 2 żółtka
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • szczypta soli
  • 80 gram masła
  • 1 szklanka mleka

Przygotowanie:

  1. Roztapiamy masło w garnku i zostawiamy do ostygnięcia.
  2. Podgrzewamy mleko tak aby było ciepłe ( nie gorące ! )
  3. Do miski wlewamy mleko, dodajemy drożdże, łyżkę cukru i łyżkę mąki. Wszystko dokładnie mieszamy. Przykrywamy ściereczką i odkładamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
  4. Gdy zaczyn podwoi swoją objętość, dodajemy żółtka, resztę cukru, szczyptę soli i przesianą mąkę. Wyrabiamy ciasto do połączenia się składników ok. 5 minut.
  5. Następnie dodajemy wcześniej rozpuszczone masło i ponownie wyrabiamy ciasto ok 2-3 minuty. Ponownie przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 25-30 minut.
  6. Posypujemy stolnicę mąką, formujemy bułki i przykrywamy je do wyrośnięcia.
  7. Nastawiamy piekarnik na 160 stopni
  8. Na papier do pieczenia układamy bułki i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok 25 minut.
Jeżeli jesteś wzrokowcem i chcesz robić bułki równo ze mną, to zapraszam na nasz kanał:



Wartość odżywcza ( na 100 gram ) :

  • kcal : 342,9
  • białko: 11,1
  • węglowodany: 42
  • tłuszcze: 14,5


sobota, 7 listopada 2015

Bezglutenowe czekoladowe babeczki.

Ostatnio w mojej diecie ograniczam gluten, ponieważ co jak co ale nie jest on przyjacielem moich jelit.. 
Jaki jest Wasz stosunek do glutenu? Jecie ? Unikacie? :)


Tak czy siak wpadł mi nowy przepis w ręce, na babeczki bezglutenowe i w dodatku czekoladowe ! :)
Czego chcieć więcej ?! :)
Tak więc wypróbowałam i nie wiem czy nie zrobię za chwilkę drugiej blachy, bo nie chwaląc się wyszły pyszne :)
Jeśli chodzi o składniki, to nie ma w nich nic niezdrowego, same bogactwa natury, niestety przez to nie są niskokaloryczne ale nie jest też z nimi tak źle, ważne że dostarczają samych cennych składników odżywczych :)

Składniki :
  • 1 duży banan
  • 140 g jogurtu naturalnego
  • 150 g zmielonych migdałów
  • 140 g miodu ( ok. 4 łyżki )
  • 1 jajko
  • 40 g mąki ryżowej ( ok. 2 łyżki )
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 17 g kakao ( ok. 2 łyżki )
  • 30 g wiórków kokosowych ( ok. 4 łyżki )
  • 30 g orzechów włoskich ( ok. 4 łyżki )
  • 50 g gorzkiej czekolady
Przygotowanie:
  1. W jednej misce dokładnie rozgnieść widelcem banana i połączyć z jogurtem naturalnym. Następnie dodać miód, jajko i wszystko razem dokładnie wymieszać.
  2. W drugiej misce dokładnie wszystkie suche składniki : mielone migdały, mąkę ryżową, sodę, kakao, wiórki kokosowe i posiekane orzechy.
  3. Do suchych składników dodać mokre i powoli mieszać widelcem do połączenia się składników. Ciasto wykładać do foremek na babeczki.
  4. Posiekać gorzką czekoladę i posypać wierzch babeczek.
  5. Piec 25 minut w 175 stopniach C
Z wyżej wymienionych składników wyszło mi 16 babeczek :)

Wartość kaloryczna na jedną babeczkę to :
  • 152 kcal w tym :
  • 3,8 białka
  • 13,8 węglowodanów
  • 9 tłuszczy
Smacznego !

sobota, 31 października 2015

Szarlotka w 10 minut ! Najszybciej i najprościej ! :)

Dziś przedstawię Wam przepis na najszybszą szarlotkę na świecie ! :)

Mój P. wczoraj zrobił dla mnie przepyszny obiadek więc postanowiłam mu się dziś odwdzięczyć! Ostatnio chodzą za nim różne "smaki" i to w szczególności na coś słodkiego.. szukał czegoś zdrowego i znalazł ten właśnie przepis.
On stał się królikiem doświadczalnym jeśli chodzi o jedzenie tego ciacha, a ja jeśli chodzi o robienie :)
Co mogę powiedzieć o wykonaniu?
Jest banalnie proste! Nawet jeśli ktoś ma dwie lewe ręce i wszystko co próbował w życiu upiec, skończyło się zakalcem to mówię Wam to ciasto nie może się nie udać !
No chyba, że się spali bo go nie wyciągniecie go z piekarnika :P
Uwierzcie mi, tą szarlotkę zrobi nawet dziecko :)

Co do smaku, mój P. powiedział jedynie : "PYCHA!" więc chyba warto, tym bardziej, że samo przygotowanie nie zajmie nam więcej niż 10 minut.


Składniki: ( na formę o średnicy 20cm) 

  • 1 szklanka kaszy manny
  • 1 szklanka mąki ryżowej
  • 0,5 szklanki cukru trzcinowego 
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 opakowanie cukru waniliowego
  • 6 sporych jabłek
  • 80 g masła + do posmarowania formy
  • opcjonalnie cynamon

Przygotowanie:

  1. Jabłka obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Jeżeli mamy dużo soku z jabłek, to troszkę go odlewamy.
  2. Suche składniki mieszamy razem. ( mąka, kasza manna, proszek do pieczenia, cukier i cukier waniliowy )
  3. Foremkę wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy masłem. Wysypujemy 1/3 suchych składników na formę, następnie wykładamy 1/2 startych jabłek, opcjonalnie można posypać je delikatnie cynamonem. Na jabłka wysypujemy ponownie 1/3 suchych składników i  znowu wykładamy jabłka i posypujemy ostatnią częścią suchych składników.  
  4. Schłodzone masło kroimy na cieniutkie plasterki i układamy na wierzchu.
  5. Pieczemy 55 minut w temperaturze 190 stopni (ogrzewanie góra dół). Wierzch powinien być zarumieniony. 

Wartość odżywcza (na 100 gram ) :

  • kcal: 219
  • białko: 2,4
  • węglowodany: 38,9
  • tłuszcze: 6







Smacznego ! :)

Gocha__

poniedziałek, 26 października 2015

Kim jestem? I jak to się wszystko zaczęło..

W pierwszym poście odpowiem Wam na dwa pytania:
  • Kim jestem?
  • Jak to się wszystko zaczęło?
A więc.. jestem Gosia, zwykła dziewczyna, która pokochała zdrowy styl życia ! Można powiedzieć, że regularnie ćwiczę od ponad dwóch lat, jeśli chodzi o samą siłownię to we wrześniu minął rok.
Podnoszenie ciężarów stało się moim uzależnieniem i jednoczenie jest lekiem na całe zło. Od dłuższego czasu doskonale swoje zdolności kulinarne i szczerze Wam powiem uwielbiam gotować. 
Staram się, aby moje posiłki były urozmaicone dlatego w wolnych chwilach wyszukuję nowych przepisów. Od ponad roku prowadzę stronę na fb Fit and Healthy i to właśnie dzięki niej, a raczej dzięki Wam moi Kochani, postanowiłam założyć również bloga. Cieszę się, że Was mam i bardzo Wam za to dziękuję <3
Na blogu będę umieszczać nieco dłuższe teksty, od tych które publikuję na fb. Tematyka będzie nieco wzbogacona, fundamentem będzie nadal zdrowy styl życia, jednak chciałabym dodać do niej podróże - moja nowa pasja, którą niedawno odkryłam. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.


Zaczynając od początku.. tylko gdzie on jest?! 
Początkiem mogłabym nazwać moment w moim życiu, kiedy stojąc przed lustrem, widziałam dziewczynę, którą nie chciałam być. Większość czasu spędzałam przed swoimi ulubionymi serialami w komplecie z paczką chipsów. Jadłam nieregularnie i mało, jednak wybierałam zwykle produkty niezdrowe i przetworzone. Nie ma się co oszukiwać, moja sylwetka w tamtym okresie znacznie się pogorszyła i chociaż nigdy nie byłam gruba, to widząc wałeczek na brzuchu, aż chciało mi się płakać, dlatego powiedziałam sobie STOP!
Zaczęłam ćwiczyć w domu, a później regularnie chodziłam na fitness. Zwracałam większą uwagę na to co jadłam, jednak nie odmawiałam sobie jeśli miałam na coś ochotę.
Nie był to jedyny bodziec do działania, kluczem do sukcesu okazała się chęć zmian i posiadania własnej pasji. Mój chłopak właśnie kończył robić kurs na trenera personalnego, i chociaż jesteśmy ze sobą pare dobrych lat nigdy nie widziałam  w nim tej pasji, aż do tego momentu. Od zawsze trenował i był związany ze sportem, jednak dopiero po latach zobaczyłam, że on na prawdę się tym jara, i cieszy z tego. I ja cieszyłam się tym z nim ! Po prostu chłonęłam tą energie od niego.
Wtedy po raz pierwszy powiedziałam: idę z Tobą na siłownię. Poszłam i tak już zostało do dziś. Mój P. wprowadził mnie w ten świat, ułożył plany treningowe, dietę i przekazywał masę wiedzy, a ja chłonęłam wszystko jak gąbka i cieszyłam się, bo w końcu odnalazłam swoją pasję.
Cieszyłam się tak bardzo, że chciałam się tym podzielić ze światem i zarażać tą pozytywną energią innych... tak też powstało Fit and Healthy . Strona miała być również swego rodzaju terapią dla mnie, ponieważ zmagałam się z masą lęków i kompleksów, których należało się pozbyć. Dziś jest lepiej chociaż nie mogę powiedzieć, że pozbyłam się ich całkowicie, ale dalej z tym walczę, a ten styl życia pozwala na kształtowanie pięknego ciała, ale przede wszystkim buduje nasz charakter.

Blog moi Drodzy powstał z myślą o Was, jest swego rodzaju podziękowaniem, za to że jesteście i za wzajemną motywację. Jesteście niezastąpieni!
To by było na tyle szczerości, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.

P.S. Cały czas staram się ulepszać wygląd bloga, jednak jestem w tym nowa, dlatego czekam na jakieś cenne rady i wskazówki od Was :)

Gocha__